ul. Królowej Jadwigi 12
Dąbrowa Górnicza

Projekcja filmu pt. "Żeby nie było śladów" w kinie Helios w Sosnowcu

Filmy takie jak "Żeby nie było śladów" Amerykanie zwykli określać mianem slow burner. Wymagają one od publiczności zainwestowania czasu, cierpliwości oraz skupienia, ale w zamian obiecują wstrząs w finałowym akcie.

Dnia 04. 10. 2021 r. uczniowie ZST pod opieką nauczycieli: mgr Moniki Małagowskiej, mgr Anny Derduły, mgr Małgorzaty Nanuś i mgr Justyny Renkowskiej uczestniczyli w projekcji filmu pt. „Żeby nie było śladów” Jana P. Matuszyńskiego w kinie Helios w Sosnowcu.

Polska, jest 1983 rok. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, który ma na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. 12 maja Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania. Początkowo aparat państwowy, w tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bagatelizuje sprawę. Jednak gdy ponad 20 tysięcy ludzi przemaszeruje przez ulice Warszawy za trumną Przemyka, władza decyduje się użyć wszelkich narzędzi przeciwko świadkowi i matce zmarłego, aby ich skompromitować i zapobiec złożeniu przez Jurka zeznań w sądzie. Rozpoczyna się, nadzorowana osobiście przez Ministra Spraw Wewnętrznych, generała Czesława Kiszczaka, operacja „Junior”, której głównym celem jest powstrzymanie Jurka przed ujawnieniem prawdy oraz zrzucenie winy na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka po pobiciu na pogotowie.

"Orientuj się!" – woła w pierwszej scenie "Żeby nie było śladów" świeżo upieczony maturzysta Grzegorz Przemyk (Mateusz Górski). Swoje słowa kieruje do głównego bohatera, Jurka Popiela (Tomasz Ziętek), z którym za moment wyruszy na miasto, aby świętować ukończenie szkoły. Wygłupy absolwentów ściągną na nich uwagę milicyjnego patrolu. Rutynowa kontrola dokumentów zakończy się zatrzymaniem i przewiezieniem na komisariat, na którym Przemyk zostanie śmiertelnie skatowany. Jedyny świadek tragicznego incydentu, Jurek, znajdzie się niespodziewanie na celowniku komunistycznego rządu oraz aparatu bezpieczeństwa. To początkowe niewinne "Orientuj się!" nabierze niespodziewanie ciężaru, okaże się złowieszczym memento. Aby zmusić mężczyznę do zmiany obciążających milicjantów zeznań, władze będą go inwigilować, zastraszać i poddawać nieustannym manipulacjom. Jedno kłamstwo pociągnie za sobą kolejne, aż w końcu zamieni się w lawinę, która przygniecie wielu niewinnych ludzi. I właśnie o tym, jak zrodziła się owa lawina, a także jakie były jej skutki, traktuje świetny film Jana P. Matuszyńskiego.

 

"Żeby nie było śladów"